Zimowe ferie kojarzą się głównie z wyjazdem w góry, z jazdą na nartach i ogólną zabawą na śniegu. My też w ten sposób najbardziej lubiliśmy spędzać ten czas. Na szczęście mieliśmy w górach bliską rodzinę u której mogliśmy się zatrzymywać ilekroć tam jechaliśmy. Nic nie płaciliśmy za pobyt, dokładaliśmy się tylko do jedzenia. Była to dla nas optymalna sytuacja, gdyż nie posiadamy zbyt dużo pieniędzy, a jak wiadomo noclegi w górach, szczególnie w sezonie, do najtańszych nie należą. Rodzina przyjmowała nas chętnie bo była to też dla nich jakaś rozrywka. Na co dzień w tym domu mieszkała tylko ciocia z wujkiem. Nie mieli dzieci, więc samotność często im dokuczała. Wizyty mojej dwójki urwisów skutecznie to zmieniała. Chociaż jak na nich to starali się być wręcz idealnie grzeczni, ale jednak aniołkami nie byli. A przede wszystkim uwielbiali rozmawiać. Mogli gadać zawsze i wszędzie. Szczególnie moja ciocia była tym faktem zauroczona. Jej brakowało kogoś z kim może sobie porozmawiać. Osoba rozmówcy była mało ważna.