Ze szczerym zainteresowaniem pytam co widzieli ciekawego, co przeżyli, co jedli, jakie mają wrażenia. I zaczynam wysłuchiwać narzekania, a to że to nie tak jak miało być, a to że było za ciasno, za ciepła woda, za zimna woda no i oczywiści że wszystko było by w miarę ok gdyby nie fakt, że przez 2 tygodnie nikt ich nie uraczył schabowym z ziemniaczkami i suróweczką.
Cały czas w kółko to „ich” jedzenie musieli jeść! Ludzie czy tylko ja tak mam, że cieszę się z każdego wyjazdu i każdą najmniejszą niewygodę traktuję jak niesamowitą możliwość poznania nowego miejsca i nowej kultury. Że to dla mnie niebiańska rozkosz móc spróbować nowych nieznanych smaków. Poznać nowe produkty, dania, rozkoszować się lokalnymi specjałami, których w Polsce nie uraczę? Czy tylko ja lubię trud i znój podróży? Czy tylko ja nie tęsknię za skapciałym schabowym i ziemniaczkami?!!! Przecież możliwość podróży i zwiedzania to nie kara czy zsyłka jakaś za karę. To czysta przyjemność i ogromna szansa poznania i doświadczenia czegoś nowego i nieznanego. Mnie w podróży tak bardzo interesują nowe smaki i nowe potrawy, że zawsze zajmuję się ich fotografowaniem. Fotografia kulinarna w podróży to dla mnie ważny element całej wyprawy. Taka fotografia potraw znakomicie potem pozwala zaprezentować szerszemy gronu jakie potrawy jadłam i jak się one prezentowały.
Nowe potrawy, które możemy poznać podczas wycieczek mogą okazać się najwspanialszymi jakie do tej pory jedliśmy. Dlaczego Polaku boisz się próbować tego co nieznane i tak rozpaczliwie trzymasz się tego znanego kotleta schabowego, który przecież wcale nie jest smaczny.