Rate this post

Od dziecka jedną z moich ulubionych form spędzania wolnego czasu jest turystyka piesza. Cała moja rodzina należała do Polskiego Towarzystwa Turystyki Krajoznawczej. Już gdy miałem kilka lat matka zabierała mnie na wycieczki piesze, uczyła czytać mapy i odnajdywać szlaki. Gdy zamieszkałem w Trójmieście bardzo szybko odkryłem, ile do zaoferowania pieszemu turyście mają tutejsze okolice. Najpierw przemierzyłem żółty szlak trójmiejski, potem czerwony, motławski – jednego dnia pokonałem wówczas ok. 36 km wędrując z Gdańska do Tczewa. Na własnych nogach przemierzałem i nadal przemierzam tutejsze lasy i wzgórza morenowe.
Oczywiście nie stronię od innych form turystyki. Lubię jeździć na rowerze, pociągiem, samochodem, czy latać samolotem, jednak pokonanie jakiejś trasy pieszo daje mi chyba największą satysfakcję. Takie podróżowanie pozwala naprawdę poczuć przebytą odległość, dokładnie przyjrzeć się przemierzanej okolicy, a co więcej – nie ma nic przyjemniejszego niż porządny posiłek po długiej wędrówce.